W politycznym katechizmie EDMUNDA STANDARY, burmistrza Lubawy, panują bardzo proste zasady. Wszystko co dobre w Lubawie, łączy się z nazwiskiem „Standara”. Wszelkie zło natomiast pochodzi zewsząd, tylko nie od niego. Ostatnio zawitał nawet w „Porno-Tygodniu”.
Andrzej Kleina
Najważniejszym ponadto elementem strategii magistratu lubawskiego jest posiadanie kontrolnego pakietu akcji wpływów nad lubawskimi „mediami”, w których trwa aktualnie indoktrynacyjna (chwilami skuteczna) krucjata, dotycząca poniżenia i plucia na wójta lubawskiej gminy wiejskiej Tomasza Ewertowskiego i jego zastępcy Mariana Licznerskiego.
Tak jak kiedyś słowo „Marks” kojarzyło się z „Engels”, tak jak aktualnie Korwin kojarzy się automatycznie z Mikke, tak jak Mann, niekoniecznie z „Czarodziejska górą” się kojarzy, a raczej z Materną – tak chce Burmistrz Miasta Lubawy Edmund Standara, by jego nazwisko powodowało jednoznaczną konotację: „Lubawa to ja”.
Jeśli stadion, to naturalnie Standara! Jeśli tanie śmieci, to bezwzględnie Standara! Jeśli gazyfikacja, to Standara! Jeśli budownictwo mieszkaniowe, to Standara! Jeśli kredyty to Standara, jeśli brak kredytów to też Standara... Jeśli grunt, to nie rola, a wyróżnienie „Grunt Na Medal”, czyli oczywiście Standara! Chodzi, krótko mówiąc, o to, by powstało wrażenie, że jak Lubawa, to tylko Standara! By go było dużo. Bardzo dużo! Jak lampek kolorowych na Rynku...
I odwrotnie! Kto pobudował za dużą szkołę w Lubawie? Jarosław Maśkiewicz! Kto zabagnił publiczne finanse? Maśkiewicz! Przez kogo Lubawa mogła stracić fundusze europejskie? Przecież wiadomo, przez Maśkiewicza! Kto naraził na straty LSK? Nie wiecie? Maśkiewicz! Z Licznerskim do pospołu! Kto wypuścił wodę z lubawskiego basenu? Maśkiewicz! Kto zdewastował Lubawskie Łazienki? Chyba Standara?! Ale lepiej brzmi: „Maśkiewicz!”. Kto nie kocha sportu? Maśkiewicz? Oj, nie tylko! Tomasz Ewertowski też! Kto tranu nie pije? Maśkiewicz! Kto nóg nie myje? Maśkiewicz! Kto nie chce bawić się w berka? Maśkiewicz! A, i jeszcze jedno! Kto zasypał lubawski basen o wymiarach olimpijskich? Standara, ale przez Maśkiewicza, który wodę z niego wcześniej wypuścił...
„Koniec laby, czas do pracy” – obwieścił swojak z Ząbrowa, słynny porno-redaktor, czyli Przemysław Kaperzyński na łamach swego gadziego „Burmistrzowskiego Tygodnia”. I wytłumaczył dlaczego właśnie „nie było (ich) w sklepach i kioskach”. Nigdy byście obywatele i obywatelki na to nie wpadli. Dlatego, że „postanowiliśmy nie psuć świątecznej rodzinnej atmosfery informacjami o aferach, przekrętach, kombinacjach”. O rany!
A stworzyć rodzinną atmosferę, to nie łaska?! A podsycić ją empatią i syntonią, to kto? Ba, ja wiem, najpierw trza wiedzieć co syntonia i empatia znaczą. Ale to zawsze sięgnąć do słowniczka można, albo mądrzejszego zapytać. Bo co, innych tematów w Iławie nie ma? Tylko afery, przekręty i kombinacje? Bo w Iławie tylko kombinatorzy, aferzyści i przekręciarze mieszkają?
Gadzinówka, sama siebie nazywająca „gazetą”, witająca w Nowym Roku „starych” czytelników, bardzo liczy na „nowych” i proponuje im tematycznie nowy tytuł: „Aferalny Tydzień”, by po miesiącu w „Iławski Przekręt” się zmienić, a po jeszcze kolejnym – w „Kombinacje Ratusza” (oczywiście każdego ratusza, byleby tylko nie iławskiego, bo szef Jarosław M. z SLD byłby jeszcze gotów ichmościów PiS-owe żony pozwalniać z pracy w szkołach...).
A zwieńczeniem będzie klasyczna „Porno-Hiena”.
Andrzej Kleina