Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2007-04-11

Co ma krzyż do Carrefoura...


Święta wielkanocne minęły tradycyjnie. Tyle w nich było zacięcia religijnego co trucizny w zapałce, abstrahując oczywiście od oficjalnej wersji wydarzeń prezentowanej w mediach, ale to specyfika ogólnoświatowa. W telewizji i radiu hymnów intonowanie, a po domach i ulicach – uściski i chlanie.


Leszek Olszewski


Ta dychotomia jest normalna. Kapuściński nawet zauważył jej przejaw w Stanach, gdzie któraś rocznica 11 września była bardziej wyczuwalna w Waszyngtonie, a konkretnie w Białym Domu skąd przemawiał Bush niż na ulicach Manhattanu, gdzie nieodżałowanej pamięci nasz mistrz reportażu akurat gościł. W Polsce z okresem Wielkanocy jest gorzej, bo poprzedza ją wielki tydzień i wtedy już należy wzmóc czujność rewolucyjną, by nie dać się zagonić w kozi róg z okazji własnego niedoinformowania czym katolikom czas ów stoi.

Mam tu na myśli namiętnie przemierzające asfaltem kolejne parafialne drogi krzyżowe. Jak się człowiek na jakąś napatoczy, wtedy bingo – przymusowy postój gwarantowany. A zasilany dodatkowo psychicznie mijającymi cię twarzami pątników, którzy en masse z tymi świeczkami i pieśniami proponowanymi przez solistę z tubą prezentują się po nocy dość upiornie.

Mimo że idą w szczytnym celu i chwalą nie szatana czy jakiegoś opętanego przywódcę w rodzaju Hitlera a swego boga. To jedyny plus, że jeszcze można w tym nie uczestniczyć, nawet się z tego prywatnie pośmiać a chodzić nazajutrz cało i zdrowo. Chociaż zapędy „prawomyślnych” czasem są naprawdę bardziej papieskie niż Ratzinger z Wojtyłą razem wzięci i pomnożeni przez dwa! Przerozmaici kacykowie szaleją i to w placówkach, o jakich byście nie pomyśleli.

Zawsze uważałem, że jedynie optymalnym miejscem dla symbolu religijnego w państwie neutralnym światopoglądowo jest właściwa mu świątynia. No abstrahując od tradycji, czego przykładem w Polsce wiejskie kapliczki, których nawet komuna nie usunęła, by miejscowi mogli żyć po swojemu. Jak ich dziad pradziad za króla Stasia czy innego Jasia. Czyli mniej więcej – na kapuściano-kartoflanej diecie i wpatrzeniu w lepszą przyszłość jedynie po śmierci, bo za życia tylko znój i ubóstwo.

To komunie grało, docześnie bowiem tyle chłopstwu mniej więcej oferowała, więc kapliczki uznano za dobry sposób gruntowania pewnej postulowanej i tak mentalności. Obok funkcjonowały PGR-y, sklep oferujący piwo, wino i podstawowe wiktuały i taki miszmasz do 1989 r. miał się bardzo zacofanie acz świetnie. Potem wszyscy myśleli, że kraj stanie się nowoczesny, drapieżny gospodarczo i silny młodą demokracją a wyszły z tego jajka z majonezem i to silnie już przeterminowane.

Wymiera co prawda elektorat Radia Maryja, a nowych słuchaczy mu nie przybywa. Kolejne wybory w dużej mierze wykasują ze sceny politycznej ludzi chorych umysłowo, ale póki jasno nie zdadzą sobie sprawy ze swojej groteskowości panowie i panie na dołach decyzyjnych, póty kraj ten nie przestanie u cudzoziemców kojarzyć się z urealnionym – diabli wiedzą dlaczego w centrum Europy dziwadłem. Skansenem tego co dawno i szczęśliwie odeszłe w niebyt!

Z konsternacją odkryłem krzyż, a na nim wiszącą postać przedświątecznego weekendu w punkcie obsługi klienta iławskiego... Carrefoura! Przybytku tyle mającego wspólnego z miejscem oddawania się kultowi religijnemu, co hotel Ritz ma wspólnego z internatem budowlanki. Ten dysonans aż kłuje, tym bardziej, że krzyż wisi na bocznej ścianie... działu alkoholowego. Obok wódki Sobieski, Żołądkowej i jakiejś Arizony w butelkach charakterystycznych dla tego segmentu i jego średnio wybrednych estetycznie odbiorców.

Dla mnie to profanacja, prawie jak powieszenie krzyża w sali jakiegoś kina serwującego filmy porno. Po prostu idiotyzm! Zresztą znajdźcie w spożywczym markecie dział, który uniósłby ciężar i krzyż wyglądałby tam godnie – mięsny, ten ze środkami czyszczącymi czy może nabiał-śmietana? „Od wielkości do śmieszności tylko jeden krok” – mawiał Napoleon. Ten sam symbol w uduchowionym wnętrzu kościoła, w scenerii przepełnionej malowidłami, ołtarzem, zdobieniami – musi wzbudzać obiektywnie szacunek i atencję.

Nie trzeba nawet być wyznawcą tego czy owego by ulec magii i symbolice pewnych miejsc i budowli. Tej ich otoczce znaczonej wielowiekową tradycją i aurze świętości jaką są spowite. Do dziś siedzi we mnie niesamowite wrażenie po wizycie w synagodze w Tykocinie, tudzież cerkwi prawosławnej w Białymstoku – podczas nabożeństwa. Tam tego boga wręcz się czuło, nawet ateista patrzył do góry czy skądś na ciebie nie zerka. Metafizyczne doprawdy chwile.

W Carrefourze czuje się to jakby mniej. Ja przynajmniej jednostek skupionych wokół czegokolwiek poza swoimi zakupami tam nie dostrzegłem. Dochodzi jeszcze kolejkowe, wyrażane uporczywym wpatrywaniem się w koszyk wyciszenie w intencji skalkulowania myślowego ile za swoje fanaberie przyjdzie mniej więcej zapłacić. Zawsze w kontekście Polski nachodzi mnie pytanie: jak można tak płytko, fałszywie, faryzejsko wręcz pojmować wyznawaną wiarę.

Odstroić się i iść w niedzielę do kościoła, odbyć w roku (też odstrojony) kilka procesji i marszy gwieździstych, nawieszać obrazów, krzyży, napchać księdzu nie wiadomo dlaczego kieszenie pieniędzmi i koniec. Żadnej pracy nad sobą w kontekście Ewangelii, by być lepszym ojcem, matką, sąsiadem, pracodawcą, pracownikiem, przypadkowym znajomym z przypadkowego Carrefoura!

Nie darmo „polskie chamstwo” (co ciekawe: skierowane wobec siebie nawzajem) – swoiste specialite de la maison tej nacji – jest czymś tak wysoce ją wyróżniającym na tle Niemców, Anglików czy Amerykanów. Tam nieznani ludzie zachowują się wobec siebie jak podczas imienin u wspólnych znajomych. Tu klaksony, wygrażanie i awantury to codzienna praktyka. Gdzie tu Chrystus, gdzie naród religijny jak żaden inny w nie muzułmańskim świecie? Chyba generalnie zajęty przybijaniem kolejnych krzyży!

LESZEK OLSZEWSKI


Od redakcji

Przypominamy od czasu do czasu, iż poglądy własne autorów felietonów, komentarzy lub listów nie muszą być tożsame ze stanowiskiem redakcji, a czasem stoją z nim w kontrastującej sprzeczności. Dział „opinii” z założenia jest miejscem subiektywnym. Dlatego jak zwykle zapraszamy do nadsyłania polemik lub też własnych przemyśleń na różne tematy. Odwagi!

red. nacz. Jarosław Synowiec

  2007-04-11  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106637371



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.