Z iławskim starostą
RYSZARDEM ZABŁOTNYM
rozmawiamy o całodobowej
opiece medycznej, nowych
inwestorach, napiętej
sytuacji społecznej w Iławie, niedawno skazanym burmistrzu tego miasta oraz o sensie istnienia powiatów.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI: – Nie rozczarował się pan jako starosta samorządem powiatowym? Chodząc na sesje Rady Powiatu mam wrażenie, że czegoś wam brakuje. Po prostu nie macie czym rządzić. Czy powiaty nie są zbędnym szczeblem w polskim ustroju?
RYSZARD ZABŁOTNY: – Powiat to stosunkowo nowa wspólnota samorządowa. Wprowadzenie powiatów podyktowane było względami politycznymi dla potrzeb samorządu i rządowej administracji zespolonej. Z drugiej strony powstały one już po okrzepnięciu i znacznym umocnieniu gmin w nowej rzeczywistości ustrojowej. Powiat realizuje określone ustawami zadania publiczne o charakterze ponadgminnym, m.in. w zakresie edukacji publicznej, ochrony zdrowia, pomocy społecznej i wspomagania niepełnosprawnych jak również w zakresie geodezji, nadzoru budowlanego, transportu, ochrony środowiska i bezpieczeństwa publicznego. Powiaty, są zatem trwałym i niezbędnym elementem życia społecznego, jak kilka dni temu określił to twórca podziału administracyjnego prof. Kulesza.
– Tylko że z tym wcześniej radziły sobie urzędy rejonowe. Był więc sens zwiększania kosztów administracji?
– Według ostatnich wyliczeń autorów reformy ustrojowej, starostwa w Polsce są droższe od urzędów rejonowych jedynie o 300 milionów złotych w skali roku. Stosunkowo to niedużo dla doskonalszej formy administracji. Inna sprawa, że dziś powiaty praktycznie nie mają własnych dochodów, więc trudno podejmować im decyzje sprawcze, kreatywne, polegające choćby na rozpoczynaniu nowych inwestycji. Większość naszych środków przeznaczamy na administrowanie związane z wykonywaniem zadań publicznych. Rolę powiatu widzę jednak także w scalaniu pewnych funkcji i zjawisk ponadgminnych, a także w realizacji projektów regionalnych, w które zaangażowanych będzie po kilka powiatów razem. Czekamy na rozwiązania ustawowe, które umożliwią tworzenie takich inicjatyw przez związki powiatów, dla zapewnienia efektywniejszego wykorzystania sił i środków na zadania ponadlokalne.
– Józef Oleksy, szef MSWiA zapowiedział likwidację najmniejszych powiatów. Mówi się o tym, że przez większych sąsiadów zostaną wchłonięte powiaty liczące mniej niż 50 tysięcy mieszkańców. Do takich należy powiat nowomiejski. Jak pan ocenia ten pomysł?
– Myślę, że trudno będzie to zrealizować centralnymi zarządzeniami, bo to oznaczałoby tarcia, a zbliżają się wybory do parlamentu. Nie jest jednak wykluczone, że niektóre instytucje będą obsługiwać kilka powiatów, na wzór inspektoratu ZUS w Iławie, który obejmuje swoim działaniem powiat iławski i nowomiejski. Preferowane zapewne będą rozwiązania wynikające z nowej ustawy o jednostkach samorządu terytorialnego mówiące o dodatkowym zasileniu wspólnego budżetu.
– W ostatnich dniach głośno mówi się o zintegrowaniu wszystkich przychodni zdrowia z terenu powiatu dla zapewnienia pacjentom całodobowej opieki lekarskiej. Przez ostatnich kila tygodni opiekę tę na zlecenie przychodni prowadziła firma „Falck”. Teraz zadanie to przejąć ma szpital w Iławie. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.
– Z początkiem tego roku przychodnie zleciły całodobową opiekę firmie „Falck”, która nie znała naszego terenu i była to ich suwerenna decyzja. W międzyczasie podpisano tak zwane „porozumienie zielonogórskie”, w którym ustalono, że lekarze rodzinni będą pracować wyłącznie w dni powszednie od 8:00 do 18:00, zlikwidowano więc opiekę całodobową. W efekcie zniszczono ideę lekarza rodzinnego, sprowadzając go – na jego życzenie – do roli urzędnika i biznesmena. Musieliśmy zareagować na to wypaczenie, bo pacjentom groziło, że nie będą mogli w godzinach wieczornych i nocnych oraz w dni świąteczne, korzystać z opieki ambulatoryjnej stacjonarnej i wyjazdowej. W tym zamieszaniu trud całodobowej opieki spadał w efekcie na barki szpitala, a pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia do niego nie trafiały. Wraz z dyrektorem szpitala zorganizowaliśmy więc „okrągły stół” kierownictw przychodni POZ z całego powiatu. Zaprosiliśmy też burmistrzów i wójtów. Zawartym porozumieniem z przychodniami scedowano nocną opiekę na szpital. Na tej podstawie nasz szpital wystąpił do Narodowego Funduszu Zdrowia o sfinansowanie tych procedur. Teraz czekamy na decyzję o kontrakcie. Jestem dobrej myśli. Ale to zawirowanie wykazało również potrzebę odtworzenia właściwej funkcji pielęgniarki środowiskowej. O przywrócenie tego rozwiązania występował będę do władz wojewódzkich i centralnych.
– Wiem jednak, że kontrakt z NFZ nie będzie ociekał tłuszczem...
– Nie będzie to kwota satysfakcjonująca, ale zawsze jakoś uchroni ona szpital od pogłębiania deficytu. Może przy tym rozwiązaniu uda się wygospodarować dodatkową karetkę. To wszystko wzmocni stan bezpieczeństwa naszych mieszkańców.
– Radny Zbigniew Kozak alarmuje, że z Zalewa zabrano karetkę pogotowia. Czyja to wina?
– Po prostu NFZ jej nie zakontraktował. Stało się tak pomimo tego, że w wojewódzkim planie ochrony zdrowia na nasz powiat wynegocjował zapis piciu karetek stacjonujących na naszym terenie. Dziś są tylko trzy. Chcemy doprowadzić do zakontraktowania wszystkich pięciu karetek, ale nie będzie to łatwe. „Porozumienie zielonogórskie” sprawia, że w Olsztyńskim Oddziale NFZ konieczne jest zwiększenie kontraktów o 9 mln zł.
– Nie ściska się panu serce, gdy widzi pan nową bryłę szpitala z pustymi salami? Czy ta budowa, postawiona na kredyt, nie była przedwczesna?
– Gdyby nie nowa bryła szpitala, wartość kontraktu z NFZ na pewno byłaby niższa. Parter zajęty jest przez Szpitalny Oddział Ratunkowy, który pod względem liczby przyjęć jest trzeci w województwie, po Olsztynie i Elblągu. Obecnie jest taka konieczność, że szpital musi podjąć i zakontraktować tyle procedur, by jego działalność była „bezpieczna” finansowo.
– Ale czy można powiedzieć, że za rok czy dwa puste piętra budynku zostaną wyposażone w sprzęt?
– Nie mogę tego obiecać. Zarząd i rada powiatu zrobią jednak w tej sprawie wszystko, co będzie możliwe, by tak się stało. Staramy się o środki na różnych frontach. Sam za siebie powie jednak dopiero uzyskany efekt.
– Ile kosztuje wyposażenie nowego gmachu?
– Kwota ta zbliżona jest do 10 milionów złotych. To kolosalne pieniądze, dlatego nie wykluczamy przekształcenia szpitala w spółkę prawa handlowego. By jednak tego dokonać, muszą zostać uchwalone odpowiednie podstawy prawne. One również wyznaczą drogę i możliwości.
– Co z punktem informacji turystycznej w iławskim ratuszu, z której pożytek ma cały powiat? Burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz zarzucił starostwu, że nie chciało wesprzeć placówki. Dlaczego nie chcieliście?
– Za organizację informacji turystycznej w ramach zadań własnych odpowiadają samorządy gminne, a nie powiatowe. Dlatego nawet gdybyśmy chcieli, to nie moglibyśmy na ten cel przeznaczyć środków z budżetu, który składa się z subwencji i dotacji na określone cele. To nie nasze kompetencje i burmistrz Iławy powinien o tym wiedzieć. Zarzucanie nam czegoś na zasadzie „odbijania piłeczki” podważa nawet dobre intencje. Wiem, że pan burmistrz zaproponował samorządom z terenu powiatu iławskiego składkę na punkt informacji turystycznej w zależności od liczby mieszkańców w tych gminach. To rozwiązanie nie zostało przyjęte w tak jednostronnie przedstawionej wersji.
– A czym jest Lokalna Organizacja Turystyczna, o której coraz częściej się mówi?
– Pracę nad utworzeniem iławskiego LOT-u zainicjowali sami przedsiębiorcy z branży turystycznej. Ma to być organizacja skupiająca podmioty turystyczne na wzór izby gospodarczej. Udział w tworzeniu LOT-u ze strony starostwa polega na bezkosztowej pomocy w przygotowaniu statutu i w rozwiązywaniu spraw proceduralno-organizacyjnych. Myślę, że w niedługim czasie zakończy się to pozytywnie dla tego przedsięwzięcia.
– Co z filią wydziału komunikacji w Lubawie? Ostatnio burmistrz Edmund Standara prosił, by nie likwidować tej komórki.
– Taki scenariusz był przez nas brany pod uwagę z powodu zapowiadanego wejścia Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Wówczas w elektronicznej sieci CEPiK mógłby znaleźć się tylko wydział w iławskim starostwie. CEPiK jednak odłożono, więc mieszkańcy miasta i gminy Lubawa mogą spać spokojnie.
– Radny Artur Szymczyk pytał, czy zamierza pan sprzedać schronisko w Jażdżówkach. Z kolei radny Ryszard Jurkiewicz pytał o podobne plany względem gospodarstwa pomocniczego przy szkole rolniczej w Kisielicach. Na ostatniej sesji mówił pan coś o działaniach marketingowych, ale nie było to do końca jasne. Są plany sprzedaży majątku powiatu czy ich nie ma?
– Sprzedaż byłaby definitywnym zamknięciem tematu dla wzmocnienia budżetu. Muszę jednak przyznać, że myślimy nad wykorzystaniem majątku w taki sposób, by przynosił on dochód. Dwie wymienienie przez pana jednostki wymagają dużych nakładów na unowocześnienie, dlatego zaleciliśmy ich szefom przygotowanie do końca kwietnia programów naprawczych.
– Czy są chętni, którzy chcą kupić schronisko w Jażdżówkach na Jeziorakiem?
– Owszem, są. Jeden z uczestników dyskusji na temat tego ośrodka stwierdził, że sam budynek schroniska bez obiektów towarzyszących jest tylko punktem zagubionym w lesie, dlatego musi zostać zagospodarowane 10 hektarów wokół schroniska, leżące dziś odłogiem. Tak atrakcyjna ziemia nie może być nieużytkiem.
– Czyli niewykluczone, że za jakiś czas starostwo zaoferuje atrakcyjną działkę pod inwestycję turystyczną?
– Niewykluczone. Dotyczy to również innych naszych terenów, które na dziś nie przynoszą dochodów.
– Czyżby starostwo szykowało konkurencyjną ofertę wobec oferty miasta Iławy, to jest działki przy ul. Dąbrowskiego?
– Po pierwsze powiedzmy sobie otwarcie: nikt nie przyjedzie do Iławy zbudować 4-gwiazdkowego hotelu! To iluzja. (władze miasta przeznaczyły w przetargu swoją działkę wyłącznie pod hotel 4-gwiazdkowy – przyp. red.). W Iławie może powstać najwyżej hotel 3-gwiazdkowy, i to potężnej kapitałowo sieci, bo zwrot nakładów inwestycyjnych będzie bardzo długi. To nie jest moje zdanie, ale potencjalnych inwestorów, którzy badali ten teren, zastanawiając się nad skorzystaniem nie tylko z oferty powiatu. Główne powody ich rezygnacji to infrastruktura w okolicach Iławy, a także siła nabywcza Polaków. Wbrew pozorom to nie dobre chęci lub wizje, a ekonomia przemawiała w każdej z prowadzonych rozmów, które jednak z nami nie zostały przerwane.
– Zostańmy przy Iławie. Jak skomentuje pan wyrok skazujący burmistrza Iławy? Myślę że do wydania opinii ma pan nie tylko prawo jako starosta, ale i obowiązek jako szef powiatowego SLD z czasu wyborów samorządowych.
– Starosta nie jest zwierzchnikiem burmistrzów, więc wydawać opinię mogę jedynie jako osoba prywatna. Natomiast jako członek SLD mogę oceniać tylko członka tej partii, a nie bezpartyjnej osoby, o którą pan pyta. Prawdą jest jednak, że Rada Powiatowa SLD półtora roku temu desygnowała niektóre osoby na ważne stanowiska w samorządzie. Choć osoba, o której mówimy, znalazła się na liście kandydatów nie tylko z naszej woli, to za dzisiejsze tego konsekwencje chciałbym mieszkańców Iławy przeprosić. Ale rozumiem to pytanie jako szersze – pytanie dotyczące życia osób publicznych. Do pełnienia funkcji publicznej nikogo się nie zmusza. Sprawuje się ją z własnej woli i w dodatku zabiegając o głosy społeczeństwa. Dlatego podlega się ciągłej ocenie społecznej, co jest naturalne. W państwie prawa życie publiczne realizowane jest poprzez władzę uchwałodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Brak szacunku dla tej władzy to w efekcie lekceważenie społeczeństwa. Łamanie prawa kończy się określonymi skutkami, bo zagraża państwu i jego obywatelom.
– Czy zatem według pana zmiana na stanowisku burmistrza Iławy jest konieczna?
– Iławie potrzebny jest powrót do normalności.
Rozmawiał:
RADOSŁAW SAFIANOWSKI