– Właśnie zasiedliśmy do kolacji, gdy usłyszeliśmy huk – opowiada nam na gorąco ELŻBIETA GŁUSZKIEWICZ z Łęgowa. – W pierwszej chwili pomyślałam, że wybuchła butla z gazem w letniej kuchni. Wyjrzeliśmy przez okno i zobaczyliśmy światła. Pomyślałam, że może samochód osobowy miał wypadek. Wyskoczyliśmy z domu zobaczyć, czy nikomu nic się nie stało, a tu patrzę: TIR w moim ogródku… Myślałam, że zawału dostanę!
– Jak można tak odbić, żeby wjechać w dom? Taki kawał od szosy! – krzyczał na kierowcę Zbigniew Głuszkiewicz.
– Wpadłem w poślizg… – tłumaczył się tenże.
– Żeby jakoś nie wymanewrować... – nie rozumiał właściciel domu. – Biorą takich młodych kierowców i potem są wypadki.
– Według mnie, to chłopak zasnął za kierownicą, bo po śladach widać, że już spory kawałek jechał prosto na nas – dywagowała z nami pani Elżbieta.
JECHAŁ PROSTO NA DOM
Wtorek, około godz. 19. Z ustaleń policji wynika, że kierujący ciężarówką nie dostosował prędkości do warunków na drodze i zjechał na pobocze. Mirosław R., 27-letni mieszkaniec powiatu świeckiego, najpierw zaliczył betonowe ogrodzenie, a następnie uderzył w budynek jednorodzinny.
– Usłyszeliśmy straszny huk – powiedzieli nam sąsiedzi, którzy zaciekawieni odgłosem wyszli z domów i zobaczyli TIR-a w ogródku sąsiadów.
USZKODZONA ŚCIANA I DACH
Ze ściany domu odleciał tynk i pojawiły się pęknięcia. Zniszczeniu uległa także część dachu oraz rynna.
– A dopiero co ociepliliśmy dom i zrobiliśmy nowy dach – mówi Elżbieta Głuszkiewicz.
Dom był ubezpieczony. Policjanci powiadomili inspektora nadzoru budowlanego, który po oględzinach budynku stwierdził, że pobyt w nim nie stwarza zagrożenia dla życia.
MARKET Z DOSTAWĄ DO DOMU
Kierowca ciężarówki był trzeźwy. Za szybką jazdę w niesprzyjających ku temu warunkach, a w konsekwencji wjechanie w dom, został ukarany mandatem 500 zł.
MAGDA MAJEWSKA
Elżbieta Głuszkiewicz ogląda straty. Uderzenie TIR-a spowodowało pęknięcie ściany i odpadnięcie z niej tynku:
– Dopiero co ociepliliśmy budynek i położyliśmy nowy dach
– narzeka kobieta