Pożar wybuchł nagle. Pracownicy wylęgarni indyków „Gerczak” ratowali się w ostatniej chwili. Nie są znane przyczyny. Wciąż spekuluje się na temat wadliwej instalacji elektrycznej. Jedno jest pewne: uratowano mienie wartości 5 milionów złotych!
Przypomnijmy. Pożar wybuchł w hali produkcyjnej „Gerczak” w podiławskim Lasecznie tuż przed południem.
Strażacy, po dojechaniu na miejsce, za najważniejszą sprawę postawili sobie odcięcie niezajętych jeszcze ogniem hal. Zerwano konstrukcję dachu, by ustawić wodne bariery.
WSTĘPNE SPEKULACJE
– Ze wstępnych rozmów wynika, że tuż przed wybuchem pracownicy wylęgarni mieli problemy z elektrycznością – mówi Robert Sawicki, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Iławie. – Często wyskakiwały korki. Pożar najpierw wybuchł w hali, gdzie układano jaja. Ogień rozprzestrzeniał się po ścianach konstrukcji, dlatego ugaszenie go było utrudnione.
Na miejsce przybyła ekipa energetyków, policja, a także powiatowy lekarz weterynarii, by zbadać skażenie piskląt i podjąć decyzję o ich dalszym losie.
PISKLĘTA POD OCHRONĄ
– Pisklęta z wylęgarni „Gerczak” były cały czas pod naszą opieką, bo takie są wymogi – mówi Małgorzata Kalitowska, powiatowy lekarz weterynarii z Iławy. – Wylęgarnia ma także podpisaną umowę z zakładem utylizacji. Z pewnością prowadzący ów zakład lekarz weterynarii w sposób właściwy podjął decyzję, co z pisklętami, które przeżyły. Te, które padły, zostały zutylizowane. Nie było też potrzeby podejmowania jakiś działań i dochodzenia z urzędu. Nie ma mowy o jakimś zagrożeniu epidemiologicznym.
BADANIA W TOKU
Pogorzelisko jest cały czas badane przez policję, która ma ustalić przyczynę wybuchu pożaru.
– Zostały pobrane próbki do ekspertyzy i przekazane do olsztyńskiego laboratorium – mówi Jerzy Kądziela, zastępca komendanta policji w Iławie. – Wynik badań poznamy za kilkanaście dni. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Straty oszacowano na 2,3 mln zł, w tym 500 tys. to wartość budynków. Uratowane mienie to aż 5 mln zł! Na szczęście Anatol Gerczak, właściciel wylęgarni, był ubezpieczony.
W akcji, która trwała prawie 4 godziny, brało udział aż 11 jednostek, w tym strażacy ochotnicy z Gałdowa, Jędrychowa, Ząbrowa i Stradomna.
JOANNA MAJEWSKA
Laseczno gm. Iława. W wylęgarni „Gerczak”
wybuchł pożar. Jego przyczynę ustali
specjalna komisja i ekspertyza pobranych
z miejsca pożaru próbek. Wstępnie mówi się
o zwarciu instalacji elektrycznej.