Sześciu mężczyzn stanęło przed sądem za porwanie dla okupu przedsiębiorcy z Iławy. Wśród oskarżonych są nawet... prezes klubu piłkarskiego i nauczyciel. Motywem miały być rozliczenia finansowe pomiędzy zleceniodawcą a porwanym.
Przypomnijmy. Do porwania doszło pod koniec października ubiegłego roku na ul. Prusa w Iławie. Wychodzący rano z posesji 40-letni właściciel firmy budowlanej został siłą wciągnięty do samochodu stojącego w zaułku ulicy, wywieziony do innego województwa i pobity. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został wypuszczony – dostał czas na zebranie 107 tys. zł okupu.
Dwa dni później antyterroryści oraz funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali w tej sprawie pięć osób: 35-letniego Dariusza K. z podiławskiej wioski podejrzanego o zlecenie porwania oraz czterech porywaczy – braci Grzegorza i Mariusza K., Piotra G. i Sebastiana B. Kilka miesięcy później zarzut pomocnictwa w uprowadzeniu usłyszał Marek K., nauczyciel jednej z suskich szkół. Przyznał się.
AKT OSKARŻENIA GOTOWY
W ubiegłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Elblągu, która nadzorowała śledztwo w tej sprawie, skierowała do sądu akt oskarżenia.
– Wszyscy podejrzani zostali oskarżeni o porwanie dla okupu, czyli o popełnienie zbrodni zagrożonej karą od 3 do 15 lat więzienia – mówi prokurator Jerzy Waryszak, naczelnik wydziału śledczego elbląskiej prokuratury. – Czterej sprawcy, którzy mieli dokonać porwania, usłyszeli dodatkowo zarzut rozboju na poszkodowanym, którego mieli pobić i zabrać mu 600 zł. Mariusz K. będzie odpowiadał w warunkach recydywy, ponieważ w przeszłości wielokrotnie karany był za przestępstwa przeciwko mieniu i pobicia, za co odbywał karę więzienia.
Porywacze oraz zleceniodawca tuż po zatrzymaniu zostali tymczasowo aresztowani. Jednak w sądzie odpowiadać będą z wolnej stopy, ponieważ w lutym i w marcu byli sukcesywnie wypuszczani na wolność. Wpłacili kaucje w kwotach od 10 do 50 tys. zł, zostali objęci dozorem policji oraz mają zakaz opuszczania kraju.
PRACA BEZ UMOWY?
Z jakiego powodu iławski przedsiębiorca został porwany, a następnie zażądano od niego, by uzbierał 107 tys. zł?
– Motywem miały być rozliczenia finansowe pomiędzy zleceniodawcą porwania a poszkodowanym przedsiębiorcą – odpowiada prokurator. – Jednak kwota, jaką artykułowali porywacze, jest zdecydowanie wyższa od potencjalnych wierzytelności, których istnienie będzie wyjaśniał sąd.
A dlaczego prokurator mówi zaledwie o „potencjalnych wierzytelnościach”? Ponieważ na ich istnienie nie ma dowodów. Według naszych nieoficjalnych informacji, Dariusz K. miał podjąć desperacką decyzję w celu odzyskania uczciwie zarobionych pieniędzy przez firmę bliskiej mu osoby. Owa firma miała być podwykonawcą na budowie prowadzonej przez porwanego przedsiębiorcę. Problem w tym, że na wykonaną pracę nie było żadnego potwierdzenia w dokumentach.
JEDEN SPOŁECZNIK
DRUGI NAUCZYCIEL
Zleceniodawcą porwania jest znany w gminie społecznik. Dariusz K. to prezes klubu piłkarskiego GKS Szymbark. Ma na swoim koncie między innymi wspieranie domu dziecka i niewielkiej fundacji działającej na rzecz dzieci. Z kolei w miejscowości, w której mieszka, pomógł zbudować plac zabaw, ogrodził figurkę Matki Boskiej oraz opiekuje się (zimą odśnieża, latem kosi trawę) lokalnym boiskiem piłkarskim.
Z kolei Marek K. z Iławy (usłyszał zarzut pomocnictwa w uprowadzeniu) to nauczyciel jednej z suskich szkół. Jego rola w tym przestępstwie miała polegać na skontaktowaniu Dariusza K. z porywaczami.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Samochód porywaczy czekał na przedsiębiorcę
w zaułku ulicy Prusa w Iławie