Sekretarz miasta Andrzej Dzieniszewski z urzędu dba
o rozwój lokalnego biznesu. Szczególnie wtedy,
gdy właścicielem firmy jest ktoś z... jego rodziny.
Sekretarz Andrzej Dzieniszewski jest w Iławie faktycznie drugą
osobą po burmistrzu Jarosławie Maśkiewiczu. Jeszcze
w czasach, kiedy Maśkiewicz był burmistrzem Lubawy,
Dzieniszewski był jego prawą ręką i zaufanym doradcą.
DZIERŻAWA NA 10 LAT
O działce przy ul. Ostródzkiej w Iławie, położonej naprzeciw wejścia na cmentarz komunalny, nieoficjalnie miedzy radnymi mówiło się już od kilku miesięcy.
Ostatnio temat oficjalnie pojawił się na komisjach rady, które odbyły się kilka dni temu. Pojawił się w postaci projektu uchwały o wyrażeniu przez Radę Miejską zgody na wydzierżawienie na okres 10 lat zabudowanej działki przy ul. Ostródzkiej o powierzchni 1.304 m2, przeznaczonej na prowadzenie działalności handlowo-usługowej. Po przejściu przez komisje projekt uchwały trafił na sesję rady pod ostateczne głosowanie.
Tak się złożyło, że „Nowy Kurier” uczestniczył w posiedzeniu komisji oświaty. To, czego byliśmy świadkami, bardzo nas zaskoczyło. Oto jeszcze przed rozpoczęciem obrad, a także w przerwie, sekretarz Andrzej Dzieniszewski wyciągał kolejno każdego z czterech radnych – członków komisji – za rękaw w kąt sali, do czegoś ich szeptem przekonując. Sekretarza nie zraził fakt, że w tym samym pomieszczeniu, w odległości kilku zaledwie metrów, znajdowali się urzędnicy, dziennikarze z dwóch gazet i członkowie Młodzieżowej Rady Miasta.
RADNI SĄ „ZA”
Gdy później na komisji doszło do omawiania projektu uchwały o ziemi przy Ostródzkiej, radni mieli zaskakująco mało pytań.
– Jest koncepcja rozbudowy wiat garażowych z tyłu działki i zagospodarowania całego ogrodzonego terenu – tłumaczył radnym sekretarz Dzieniszewski. – Dzierżawca chce tego dokonać, ale musi mieć zapewnienie, że ta 10-letnia dzierżawa zapewni dalsze inwestowanie na tym terenie.
– Przypominam sobie uchwałę zarządu wyrażającą zgodę na tymczasowy obiekt, a powstał tam obiekt stały – zauważył radny Marek Polański, w poprzedniej kadencji wiceburmistrz Iławy. – Czy nie lepiej przedłużyć dzierżawę o 3 lata, a po zrobieniu nakładów przez dzierżawcę przedłużyć ją na kolejne lata? Bo nie wiadomo, co miasto będzie planowało tam urządzić.
– Ale to jest tak: jest koncepcja budowy miejskiego parkingu poza tym ogrodzonym terenem, a miasto będzie się skupiać nad terenem przy nowym cmentarzu – odpowiedział sekretarz.
– Dobrze się stało, że coś się tam dzieje, jest gdzie samochód postawić i gdzie kupić znicze – stwierdził radny Zbigniew Rychlik. – To ważne, co dzieje się wokół cmentarza. Jeśli dzierżawca ma już koncepcję, to taki jest mój punkt widzenia, że pomagajmy swoim, bo ci z Zachodu przyjdą i za złotówkę będą chcieli.
– Inwestowanie na dzierżawie 3-letniej jest ryzykowne, bo okres zwrotu złotówki jest bardzo długi – przekonywał dalej sekretarz Dzieniszewski. – Dlatego 10-letnia dzierżawa będzie gwarancją wykonania tej inwestycji.
Na komisji oświaty za 10-letnią dzierżawą byli za radni: Rychlik, Ryszard Iliński i Ryszard Zakrzewski. Radny Polański się wstrzymał.
Na innych komisjach – problematyki społecznej oraz rozwoju miasta – także przyjęto projekt uchwały, natomiast ostatnia z komisji – budżetu – obradowała już po zamknięciu tego wydania NKI.
NIE ZACHOWAŁ SIĘ BEZSTRONNIE
Nikt w trakcie dyskusji na komisji oświaty nawet nie zająknął się, że cały czas była mowa o działce dzierżawionej przez Zygmunta Dzieniszewskiego, ojca sekretarza miasta! Sytuacja zmieniła się dopiero na następnych komisjach, kiedy już wiadomo było, że całą sprawę opiszemy.
Nikogo nie zdziwił ani nie zaniepokoił fakt, że do przyjęcia uchwały o dzierżawie działki gorąco namawiał radnych sam sekretarz Dzieniszewski, choć zwykle sprawy związane z nieruchomościami omawia na komisjach Wiesław Pieńczewski, kierownik Wydziału Gospodarki Mieniem Komunalnym w ratuszu.
Mówiąc wprost – naszym zdaniem – zachowanie sekretarza Dzieniszewskiego w sprawie działki przy ul. Ostródzkiej było stronnicze i interesowne, a także wiązało się z wykorzystaniem stanowiska służbowego dla celów prywatnych.
Ustawa o pracownikach samorządowych mówi:
„Do obowiązków pracownika samorządowego należy w szczególności wykonywanie zadań urzędu sumiennie, sprawnie i bezstronnie”. Ponadto kodeks postępowania administracyjnego stanowi, że pracownik administracji publicznej podlega wyłączeniu od udziału w postępowaniu w sprawie m.in. krewnych do drugiego stopnia.
– Omawiałem projekt uchwały, ponieważ na komisji nie było pana Pieńczewskiego – tłumaczył nam po komisji Andrzej Dzieniszewski.
Faktem jest jednak, że przy omawianiu uchwał gruntowych radni chcieli poprosić na komisję oświaty kierownika Pieńczewskiego. Wówczas to burmistrz Maśkiewicz stwierdził, że obecność kierownika wydziału nie będzie potrzebna. Wszystkie projekty uchwał omówił więc burmistrz wraz z sekretarzem. Na pozostałych komisjach Pieńczewskiego także nie było.
OGRODZIŁ WIĘCEJ NIŻ MÓGŁ
Radni na komisjach nie zadawali zbyt wielu pytań.
Informacje, które publikujemy poniżej, ujrzą więc światło dzienne po raz pierwszy.
Obecna umowa dzierżawy działki przy Ostródzkiej zawarta została miedzy panem Zygmuntem Dzieniszewskim a miastem 1 lipca 2001 roku i wygasa w czerwcu tego roku. Opłata miesięczna z tytułu dzierżawy wynosi 440,73 złote. W tym czasie za zgodą byłego zarządu miasta Dzieniszewski wybudował na działce niewielki budynek.
Dzieniszewski ogrodził także teren. I tu pojawia się kolejny „kwiatek”: za płotem znalazło się nie 825 m2
(tylko taka powierzchnia jest zapisana w umowie dzierżawy), ale aż 1.300 m2!
SPRZEDAĆ SIĘ NIE UDAŁO
Jak ustaliliśmy, 10-letnia dzierżawa to i tak dla sekretarza mniej satysfakcjonujące rozwiązanie. Wcześniej bowiem miały w ratuszu miejsce działania zmierzające do sprzedaży tej ziemi obecnemu dzierżawcy, i to bez przetargu.
Wniosek o wykup dzierżawionej ziemi pan Zygmunt Dzieniszewski złożył w ubiegłym roku. Poprosił już o ten większy areał – ogrodzony.
Burmistrz Maśkiewicz polecił urzędnikom przygotować grunt do sprzedaży. Wycenę ziemi kierownik Pieńczewski zlecił Janinie Stefanowicz z Ostródy. Według jej szacunku grunt powinien zostać sprzedany za ponad 106 tys. zł. Wyszło po 69 zł za metr kwadratowy. Zdaniem sekretarza była to znacznie zawyżona cena.
– To średnia iławska cena gruntu handlowo-usługowy – uważa z kolei Wiesław Pieńczewski. – Dla porównania: kilkadziesiąt metrów obok, naprzeciw starego młyna, sprzedaliśmy w ubiegłym roku także zabudowany teren handlowo-usługowy i wówczas cena jednego metra wynosiła 79 złotych.
Schody zaczęły się w momencie, kiedy okazało się, że burmistrz miał na myśli sprzedaż ziemi jego dzierżawcy bez przetargu. Odpowiedzialny za te sprawy Wiesław Pieńczewski poprosił o wydanie tego rozkazu na piśmie. Do dziś pisma takiego nie dostał: – Uważam, że byłoby to naciągnięcie prawa, dlatego zgodnie z przepisami poprosiłem o polecenie na piśmie. Ta ziemia powinna zostać sprzedana w przetargu – mówi kierownik Pieńczewski. – Bez przetargu sprzedaje się teren, który praktycznie znajduje się pod budynkiem, a nie w przypadku, gdy budynek ma 40 metrów powierzchni użytkowej, a działka 1.300 metrów.
Pomimo tego projekt sprzedaży ziemi bez przetargu stanął na jednej z komisji w zeszłym roku. Znów pierwsze skrzypce zagrał Dzieniszewski. Oto fragment rozmowy na ten temat (cytujemy z protokołu):
Radny Ryszard Kabat: – Uważam, że pod lokal użytkowy nie sprzedaje się w formie bezprzetargowej tak dużej działki. Jest to niezgodne z prawem. Takie jest moje zdanie.
Andrzej Dzieniszewski: – Na terenie tej działki zostały zainwestowane duże pieniądze. Od zarządu miasta poprzedniej kadencji była obietnica, że kiedyś tę działkę będzie można kupić.
GŁOSOWANIE
Ostatecznie stanęło więc na 10-letniej dzierżawie. Jeśli rada na sesji w najbliższy czwartek (początek o godzinie 11:00) przegłosuje uchwałę, wówczas burmistrz będzie mógł oddać ziemię w dzierżawę komukolwiek. Przetarg w takim przypadku nie jest wymagany.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Kolejny fakt
Powiązanie nr 2
Powiązana jednocześnie z sekretarzem i majątkiem publicznym
w Iławie jest również firma „Lazur”, należąca do jego żony
EWY DZIENISZEWSKIEJ. Właśnie firma „Lazur” zajmuje się
sprzątaniem m.in. budynków należących do miasta
(np. bloków ITBS i miejskiej hali sportowo-widowiskowej).
Komentarz
Będzie problem z sekretarzem
To zrozumiałe, że każdy musi z czegoś żyć. Także wysocy urzędnicy samorządowi. A ich pensja, choć stosunkowo wysoka, nie starcza na luksusy. Dlatego prawo nie broni samorządowcom (pod pewnymi warunkami) prowadzenia prywatnych interesów. Prawo wymaga jednak, by pracownicy samorządowi, a tym bardziej osoby publiczne, zachowywali się bezstronnie.
W przypadku działki dzierżawionej przez ojca sekretarza
tak nie było.
Sekretarz Dzieniszewski przestępstwa nie popełnił, ale jego zachowanie jest krzywdzące dla tych właścicieli iławskich firm, którzy w ratuszu nie mają rodziny ani dobrych znajomych, a też chcieliby prowadzić opłacalny interes. Równość szans obywateli została naruszona. Troska o interes członka rodziny przeważyła nad troską o interes publiczny.
Dziwi również fakt, że sekretarz walczy o dzierżawę 10-letnią, na którą potrzebna jest zgoda rady. Przecież zgodnie z prawem decyzję o wydzierżawieniu ziemi na okres do 3 lat burmistrz może podjąć sam, bez konsultacji z radnymi. Dlaczego sekretarz nie skorzystał z tego „cichego” rozwiązania? Czyżby już w 100% był pewny, że za 3 lata nie będzie miał w ratuszu czego szukać i wówczas nikt dzierżawy mu nie przedłuży?
Kiedy po posiedzeniu komisji oświaty poprosiłem pana sekretarza Andrzej Dzieniszewskiego o komentarz informując, że będę pisać na temat działki przy ul. Ostródzkiej, na koniec usłyszałem:
– Już raz wam mówiłem. We mnie możecie napierd...ć (tu słowo niecenzuralne) ile chcecie, ale jak ruszycie kogoś z mojej rodziny, to będzie problem. Mówię wam, będzie problem.
To tylko jeszcze bardziej utwierdziło naszą redakcję w przekonaniu, że niejasne interesy sekretarza musimy opisać.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI