Z „radością” powitał starosta iławski Ryszard Zabłotny, jak to określił, „twórców prawa z wykonawcami prawa”, czyli nowo wybranych parlamentarzystów Warmii i Powiśla na spotkaniu z lokalnymi władzami samorządowymi.
Samorządowcy byli niemal wszyscy. Była więc nasza cicha sympatia wicestarosta Aleksandra Skubij. Był najbardziej, obok Ryszarda Zabłotnego, ozdobny mężczyzna na sali, czyli burmistrz Tomasz Koprowiak z Kisielic. Był i Andrzej Dawid z Zalewa, i wójt iławski Krzysztof Harmaciński też był, nie tak może ozdobny, ale równie męski. Nie zauważyłem Jana Sadowskiego z Susza, ale niewykluczone, że podtruł się wodą (iławską czy własną, suską?).
Do pewnego momentu nie było burmistrza iławskiego Jarosława Maśkiewicza, ale po 20 minutach przyleciał zdziczały i od razu został przez salę powitany minutą ciszy. Niewykluczone, że wybrał wariant spóźnienia, bo obawiał się ostracyzmu, gdy przyjdzie mu podawać każdemu rękę, ale najwidoczniej nie znalazł pomysłu, jak ominąć... Ryszarda Zabłotnego.
Poruszany był m.in. wątek lubawski. Szkoda więc, że nie było burmistrza Edmunda Standary. Sprawa rolniczego ajaxu wydaje się być przesądzona i jego siedziba bezwzględnie do Iławy, stolicy powiatu, powróci. Z kolei wójt Tomasz Ewertowski usprawiedliwiony czuć się może, bo tak gorliwie zasuwał do Iławy, że już na rogatkach Lubawy kolizję drogową wywołał i... mandat solenny.
A elita IV Rzeczy?... Była poseł Renata Rochnowska (SAM), była też poseł Karolina Gajewska (PiS), a także senator Elżbieta Gelert (PO). Panowie bardzo poważni: Adam Ołdakowski (SAM), Stanisław Gorczyca (PO), Stanisław Żelichowski (PSL). Nie było za to żadnego posła z SLD, nawet Krzysztof Lisek (PO) zawiódł.
Goście mówili gęsto, ale jakoś ospale, trochę tak na siłę... Będą pomagać, spotykać się, lobbować. Oni by gwiazdkę z nieba uchylili, ale najważniejszy jest rząd, a jego jeszcze nie ma. Ponad podziałami muszą działać. No i bardzo ważna jest energia odnawialna i że dużo hektarów mamy, i może by tak coś z tą wierzbą energetyczną...
Kiedy ciasteczka i cukierki zjedzono, spotkanie, trwające 3 godziny, zakończyło się. W szczerej atmosferze.
Obiadu nie podano, o czym skwapliwie donoszę, ażeby naród wiedział, że dobrze ulokował swoje sympatie i na... głodomorów nie trafił.
ANDRZEJ KLEINA
Komentarz autora
Z pewną taką nieśmiałością słuchałem wypowiedzi posłów, burmistrzów i wójtów też. I czarno to nadal widzę, niestety. We wszystkich wypowiedziach występowała przerażająca mentalność dzielenia biedy, zamiast mnożenia bogactwa. Pocieszam się, że być może ci, których nie było, mają inną wizję świata i dzielić się będą z nami bogactwem, nie zaś biedą... A może niesprawiedliwy jestem, że po trzech tylko godzinach ględzenia chciałbym, żeby mi posłowie pragmatyczną wizję swojej Polski przedstawili – swojej, współbrzmiącej, czyli naszej! „Gdzie prawo, prawo znaczy. A sprawiedliwość... sprawiedliwość”. A gospodarka na nogach stoi, nie zaś na głowie, która ma wodogłowie!