Edyta Kocyła, była dziennikarka skandalizującej lokalnej gazety „Iławski Tydzień”, wygrała w sądzie pracy sprawę o wypłatę zaległych wynagrodzeń. W sądzie i na policji toczą się dalsze sprawy przeciwko wydawcom upadłej gazety.
Opinia publiczna kojarzy nieistniejący już „Iławski Tydzień” jako tytuł jednoznacznie promujący osobę burmistrza Jarosława Maśkiewicza i jako publikator skandalizujących, erotycznych zdjęć.
Proces o wypłatę świadczeń trwał zaledwie kilka tygodni. Edyta Kocyła domagała się wypłaty zaległych wynagrodzeń za pracę w tygodniku. Wydawcy IT – Przemysław K. i Rafał J. – dowodzili przed sądem, że była dziennikarka dostała część pieniędzy.
– Powódka domagała się pieniędzy za 4 miesiące. Dostała pieniądze, ale nie podpisała listy płac. Nie mogliśmy udowodnić, że należą się jej mniejsze pieniądze niż wnioskowała – tłumaczył się Kurierowi już po wyroku współwłaściciel wydawnictwa Przemysław K. – Nasze zobowiązania dotyczą jedynie dwóch miesięcy. Edyta Kocyła odstąpiła od większości roszczeń. We wniosku znalazł się też zarzut mobbingu i wniosek o zwrot należności za delegacje służbowe. Zawarta ugoda mówi o wypłacie 3.500 złotych, co w zasadzie jest równowartością wynagrodzenia za dwa miesiące pracy i takie rozstrzygnięcie nas zadowala.
NIE ŚPIĄ SPOKOJNIE
Była dziennikarka IT jest zadowolona z rozstrzygnięcia.
– Zrezygnowałam z części roszczeń finansowych, czyli wypłaty za delegacje. Postanowiłam „darować” byłym pracodawcom ok. 1.500 zł po to, by zakończyć tę sprawę jak najszybciej – mówi Kocyła. – Doszłam do wniosku, że porozumienie będzie dla mnie lepsze, niż kontaktowanie się z obydwoma panami przez kilka kolejnych miesięcy. Zrezygnowałam z części pozwu, ale nie z powodu, który wymieniają moi adwersarze – nie ugięłam się pod wpływem ich argumentów, bo żadne argumenty nie zdążyły paść. Wygląda na to, że wygrałam, gdyż, idąc na ugodę, wydawcy przyznali mi rację. Dostałam to, co mi się należało, czyli zaległe wypłaty. Wszyscy uwikłani w tę sprawę znają prawdę, cieszy mnie więc fakt, że panowie J. i K. z powodu gryzącego ich sumienia nie mogą spać spokojnie.
Jeśli przegrani uchylać się będą z wypłaceniem zasądzonej kwoty, wówczas zajmie się nimi komornik.
POWIĄZANIA Z RATUSZEM
I KOLEJNE SPRAWY W SĄDZIE
Co ciekawe, pełnomocnikiem w sądzie wydawców „Iławskiego Tygodnia” był Dariusz Obara, na co dzień... radca prawny iławskiego ratusza.
To nie jedyne powiązanie gazety z Urzędem Miasta i osobą burmistrza Jarosława Maśkiewicza. Wydawnictwo wspierane było również urzędowymi ogłoszeniami oraz wynajmowało od miasta lokal, za co do tej nie zapłaciło ani złotówki! Zabiegi te nie uchroniły tygodnika przed upadkiem.
Dziś w sądzie gospodarczym trwa proces o zwrot zaległego czynszu (miasto reprezentuje ITBS), którego uzbierało się około 10 tys. zł.
Na tym nie koniec kłopotów Przemysława K. i Rafała J. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, policja prowadzi śledztwo w jeszcze innej sprawie gospodarczej (z doniesienia jednej z instytucji państwowych), w którą zamieszani są ex-wydawcy. Do wątku tego wrócimy.
BARTOSZ GONZALEZ
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Ex-wydawcy „Iławskiego Tygodnia” Rafał J. i Przemysław K. (od prawej) nie kryli swoich dobrych układów z włodarzami Iławy (Jarosław M., trzeci od prawej) i Susza (Jan S., po lewej). Dziś cała czwórka ma kłopoty z prawem, a Jarosław M. jest
już skazany nieprawomocnym wyrokiem I instancji
w sprawie tzw. znikających ulic w Lubawie.