Dawid O. z Iławy ma zakaz zbliżania się do rodziców swej ukochanej Kamili Ż. z Dziarn – nie może podejść bliżej niż na sto metrów. Zakazał mu tego prokurator.
21-letni Dawid O. nie mógł pogodzić się z rozstaniem z dziewczyną. Późnym wieczorem około godziny 23:00 wtargnął do domu państwa Ż. w Dziarnach niedaleko Iławy.
UWAGA WCHODZĘ!
– Chłopak wywarzył drzwi, a raczej wszedł razem z nimi do środka – mówi Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji. – Rzucił się z rękoma na rodziców dziewczyny. Pobił ich, a także groził, że zabije. Był pijany.
Po ostrej wymianie zdań i rękoczynach Dawid O. wsiadł do auta i odjechał w głąb wsi. Zatrzymał się na jednej z prywatnych posesji.
NIE BYŁO PORWANIA
– Dziewczyna wyszła wtedy z domu – dodaje Nojman. – Nie została porwana, tak, jak opisywały to wszystkie ogólnopolskie gazety.
Rodzice powiadomili policję o pobiciu (a nie o porwaniu, jak pisały inne gazety!). Już po kilkunastu minutach zatrzymano krewkiego narzeczonego, którym zajęli się policjanci i prokurator.
Zostały mu przedstawione zarzuty m.in. używania przemocy, groźby karalnej i prowadzenia auta po pijanemu. Za wszystkie te występki grozi mu kara do 3 lat więzienia.
STOP!
Na Dawida O. nałożono dozór policyjny. Prócz tego, by chronić jego ofiary – rodziców dziewczyny, prokurator zakazał mu zbliżania się do nich bliżej niż na sto metrów.
– Nie ma on zakazu zbliżania się do Kamili Ż., swojej byłej dziewczyny – komentuje oficer prasowy. – Jej nic nie zrobił.
Taki środek zapobiegawczy stosuje się w Polsce niezwykle rzadko, choć jest zapisany w kodeksie postępowania karnego. Częściej prześladowcy trafiają do aresztów, ale Dawid O. trafi tam dopiero wtedy, gdy złamie zakaz.
JOANNA MAJEWSKA